niedziela, 8 lutego 2009

Żeby nie było, że nic się nie dzieje...

Ostatnio mało mam czasu na uzupełnianie bloga:(
Ale tak to już jest w życiu!
Wczoraj byłam na spotkaniu w Babim Lecie, miałam obowiązek zrobić jedną Walentynkę, ale wydłubałam aż trzy i opłaciło się! Ale o tym zaraz.
Na początku otrzymałam kartkę od Mamuty i baaaaaaaaaaaaardzo się ucieszyłam, gdyż jestem kolekcjonerką ręcznie robionych kartek!
Jeśli ktoś chciałby mnie obdarować swoją kartką, to podam adres:)
Kartki Mamuty, to dzieła sztuki, ale proszę nie pisać z prośbą
o sprzedaż, bo nie sprzedam!
Tak już mam!
Potem odbyło się losowanie Walentynek i ku mojej ogromnej radości wylosowałam…
Tadam, tadam … kartkę od Mauty!!!!!!!!!!!!!!!!
Dlatego wklejam je obie, cudne moje, skarby moje…




Potem przez przypadek i dostałam jeszcze dwie kartki od Noa: Pozytywna, czerwona...



I od? Tu rozpoczyna się śledztwo, ale wkrótce detektyw Pozytywka wyjaśni wszystko.
Kartka czaderska!





Zakupiłam taż taką cudną matę „wyjazdową” z akcesoriami, ale proszę nie pytać gdzie, bo to tajemnica szafy Rudlis…



Innych rzeczy nie wklejam, bo potem innym żal…
Zdjęcia ze spotkania wkrótce!

5 komentarzy:

  1. Och kartki od mamuty piękne, jak zawsze ;), ale z Ciebie szczęściara :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana karteczki mamuty masz rewelacyjne :)
    Mam nadzieję, że zestaw wyjazdowy będzie Ci służył:*
    I bardzo dziękuję za fotki mojego wpisu Izabelli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ubóstwiam twoje poczucie humoru :*

    co do kartek mamuty - szczęściara !!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa:)!

    OdpowiedzUsuń
  5. no i ja się załapałam na karteczkę ;-)
    a tak narzekałaś, że nie dasz rady

    OdpowiedzUsuń