sobota, 11 lutego 2012

Wróciłam...

Powroty do rzeczywistości są bardzo trudne, ale są!
Podczas mojej nieobecności wiele się w moim życiu zmieniło, syn z powodu choroby zmuszony był wziąć „dziekankę”. Cieszę się bo będzie w domu, ale martwię się kolejną już chorobą, która się do niego przyplątała. Nie tylko wątroba odmawia współpracy, teraz dołączyły do tego nerki. Najgorsze są koszty leczenia:( Ale nie poddajemy się, cieszę się, że mam wreszcie kontakt z netem, obiecuję odzywać się częściej, przepraszam, że przez mój pobyt w szpitalu nie komentowałam Waszych wpisów i poczynań, ale post od Internetu bardzo dobrze mi zrobił. Pozdrawiam w ten mroźny wieczór i żegnam się tradycyjnie w takich daniach – oby do wiosny:)

4 komentarze: