środa, 9 grudnia 2009

Syn w domu...

Syn wrócił do domu, na razie rozpoznanie brzmi nieciekawie, czeka go długie leczenie (około 2 lata), no i nie ma gwarancji wyleczenia. Czekamy na ostatnie wyniki, to kwestia tygodnia, dwóch. Pierwsze rozpocznie było pozytywniejsze, teraz wiemy, że to choroba autoimmunologiczna wątroby, ale nie wiem jak wielkie szkody poczyniła już w organizmie.
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i myśli, modlitwę i pociechę.
Na razie nie udzielam się na blogu, bo prowadzę inny, na który serdecznie zapraszam. Zobaczcie jak pracuję, jak realizuję projekt z „Pierwsze uczniowskie doświadczenie drogą do wiedzy”, wkrótce koniec, więc znowu wrócę tutaj.
Dobrze mieć tyle przyjaciół, dziękuję Wam za to, że jesteście!


http://ananasyzdrugiejklasy.blogspot.com/

4 komentarze:

  1. brzmi bardzo poważnie, ale dobrze, że masz go już w domu :*
    Buziaki przesyłam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się, że na Święta syn wrócił do domu:))) a chorobę pokonacie, macie przecież siebie, a to bardzo dużo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Martwie się o Niego cały czas...i o Ciebie też.
    Dobrze, że masz Go juz blisko siebie.
    MOCNO trzymam kciuki, żeby jednak wyszło na dobre :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, cieszę się, że mógł wrócić do domu. To dobrze Wam zrobi. Będę trzymać kciuki. Na pewno się uda, choć jeszcze długa i trudna droga. Trzymajcie się. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń